O tym jak Słoń połknał Mysz...

Okta

I Był sobie wielbłąd... Wielbłąd Czterogarbny... I miał On wszelkie dobra jakie mają wielbłądy Czterogarbne... Ale też była i Mysz i była Ona jak na każdą myszę przystało z Długim Ogonem... I pewnego dnia powiedział Wielbłąd Czterogarbny - "Nie potrzebne mi są te Cztery garby. Wystarczą mi Trzy.". I jak powiedział tak się stało... Ale Wielbłąd Trzygarbny nie był zadowolony ze swojego Stworzenia dlatego powiedział - "Jakżeż bm był Prawdziwym Wielbłądem z Trzema garbami ?.. (tu następuje wiele dziwnych chrząknięć, pryknięć, bulgotania z gardła, i takie tam...) . I pomyślał - "Dwa mi wystarczą..."
I jak pomyślał tak się Stało. (niektórym wielbłądom nie stało ale to inna księga

)
I tak Wielbłąd Dwugarbny przechadzał się po piaskach aż napotkał Wodę... I rzekł -" A czyliż to jesteś posłańcem Wodo?"
... Woda jak to Woda miała w zwyczaju oblała go od góry do dołu nie rozumiejąc zupełnie o co mu chodzi... Wielbłąd Dwugarbny rzekł więc - "Azaliż będziesz moją Niewolnicą..." I schował trochę wody do swoich "garbóf".
Woda jak to Woda Olała go całkowicie (zlewkę miała totalna

)
I wtedy Pojawił się On... Albo Ona... (do dziś przekazy są nie jasne czy należy mówić On czy Ona ale na Pewno dało się słyszeć Wielkie Pierdzenie gdzie cząsteczki WszechWszystkiego się Rozdzielały i Łączyły).

Tak Oto Pojawił Się Słoń.
A Słoń był ze wszech miar Wielki. Wielki tak, że nawet Wielbłąd mu nie dorastał do pięt (jak wiemy Pięty wielbłądów sa wielkie i śmierdzące ich własnym łajnem bo ciągle w niewinnych igraszkach w nie wdeptują

)

I Słoń ten zobaczył Mysz... I był tak zafascynowany, że ją Połknął... ( a czego się spodziewaliście - że może ją pogłaszcze swoją Wielką Gigantyczną Stopą po Główce... Hmmm... Rozjechane żaby to za mało aby to sobie wyobrazić

)

pozdro

PS: Ciekaw jestem co było dalej